Gdy Jezus zszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. A oto podszedł trędowaty i upadł przed Nim, mówiąc: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: „Chcę, bądź oczyszczony!” I natychmiast został oczyszczony z trądu. Jezus powiedział do niego: „Uważaj, nie mów o tym nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich” (Mt 8, 1-4).
* * *
Czasem to, co miałby uczynić dla nas Jezus wydaje nam się tak bardzo nierealne, że nawet o to… nie prosimy! Zaskakuje mnie w dzisiejszej scenie jej prostota: ten, kto prosi otrzymuje. Od razu, natychmiast. Zapewne w tym człowieku już dokonała się wewnętrzna przemiana. Choroba przeorała Jego serce i ciało, ale nie tak, żeby go zniszczyć, ale tak, żeby go przygotować do przyjęcia pełni uzdrowienia. Jak przeżywasz swoje choroby? Czy mówisz o nich Jezusowi? Możesz jesteś dręczony przez lęk. Jeśli tak, to czy powierzyłeś go Jezusowi? Trędowaty niczego nie wymusza na Jezusie: „jeśli chcesz…”. A ja? Czy zostawiam Bogu wolność działania w moim życiu?