O ile posługiwanie się wolnością, pojmowane jako dokonywanie wyborów pomiędzy różnorodnymi możliwościami, ma z pewnością znaczenie, to podstawową rzeczą, bez której narażamy się na ryzyko popadnięcia w bolesne złudzenia, jest zrozumienie, że istnieje także inny sposób posługiwania się wolnością - być może mniej zachwycający na pierwszy rzut oka, uboższy, pokorniejszy, ale w końcowym rozrachunku o wiele bardziej powszechny i niosący w sobie duchową czysto ludzką, olbrzymią płodność - nie tylko wybieranie, ale także zgadzanie się na to, czego nie wybraliśmy.
Zależy mi na tym, by podkreślić, jak bardzo ta forma posługiwania się wolnością jest ważna. Najwyższy i najbardziej płodny akt ludzkiej wolności bardziej leży w przyjmowaniu aniżeli w dominowaniu. Człowiek ujawnia wielkość swej wolności, kiedy przeobraża rzeczywistość, lecz bardziej jeszcze kiedy przyjmuje ją, taką jaka jest mu ona dzień po dniu dana, z ufnością.
Przyjmowanie takich sytuacji, które, choć ich sami nie wybraliśmy, jawią się nam jako miłe i przyjemne, jest dla nas rzeczą naturalną i łatwą. Problem zaczyna się pojawiać dopiero w obliczu tych rzeczy, które nie podobają się nam, które są dla nas przymusem, które związane są z cierpieniem. Ale w tych właśnie dziedzinach jesteśmy wezwani do tego, by stać się prawdziwie wolnymi do „dokonywania wyboru" tego, na co nie mieliśmy ochoty. Istnieje takie paradoksalne prawo życia: można stać się naprawdę wolnym dopiero wtedy, gdy zaakceptujemy fakt, że wolnymi nie jesteśmy!
Tak więc przedstawia się punkt, który będziemy chcieli bardziej rozwinąć, a który ma olbrzymie znaczenie: ten, kto chce dostąpić prawdziwej wolności wewnętrznej, winien zaprawiać się w spokojnym przyjmowaniu w dobrej wierze wielu rzeczy, które wydają się sprzeczne z jego wolnością. Powinien akceptować swoje osobiste ograniczenia, swoje ułomności, swą niemoc w sytuacji, w jakiej stawia go życie. Jest to dla nas bardzo trudne do zrealizowania, gdyż w naturalny sposób czujemy odrazę wobec sytuacji, nad którymi nie panujemy. Prawda jednak brzmi w następujący sposób: Sytuacjami, które pozwalają nam naprawdę wzrastać, sq te, nad którymi nie mamy kontroli. Podam teraz więcej przykładów na poparcie tej tezy.
(...) Na początku niezbędna jest wstępna uwaga: najważniejszą rzeczą w naszym życiu jest nie tyle to, co możemy uczynić, lecz na ile pozostawimy miejsce działaniu Bożemu. Największą tajemnicą wszelkiej owocności i wszelkiego duchowego wzrastania jest nauczenie się umiejętności pozwolenia działania Bogu: Beze Mnie nic nie możecie uczynić, stwierdza Jezus. Miłość Boża bowiem jest o wiele potężniejsza od wszystkiego, co możemy uruchomić mocą naszej własnej mądrości i naszymi własnymi siłami. Natomiast jednym z najbardziej niezbędnych warunków umożliwiających łasce Bożej działanie w naszym życiu jest umiejętność powiedzenia tak temu, kim jesteśmy, i wszystkim sytuacjom, w jakich się znajdujemy.
Tekst pochodzi z książki:Wolność wewnętrzna. Moc wiary, nadziei i miłości, Jacques Philippe, Wydawnictwo M, 2003.